Basica – pożegnanie na Nową Drogę

 

Moja kochana Basico-Okrągłoliścico,

chciałbym Cię pożegnać tak jak matka żegna syna, który wyrusza w podróż i oboje wiedzą, że już nigdy się nie zobaczą. Chciałbym Cię odprowadzić na brzeg i zobaczyć jak znikasz za horyzontem, spokojna, niecierpiąca, szczęśliwa. A ja czasem nad ten brzeg będę przychodził i machał Ci przyjaźnie rączką i wysłał Ci całusy, ja Ryś-Ponurcu-Przytulański. Obok mnie czasem będzie nasz Syn – Kuba-Węgrzyn-Apteka albo inaczej – Doktor Bauer.

Żyliśmy szczęśliwie w naszym Pałacyku Pod Zdechłym Liściem Dębu. Stworzyliśmy sobie nasz szczęśliwy alternatywny Świat i przyszedł Pan Raczek, i zawaliło się wszystko. I było bardzo ciężko. A byłoby jeszcze ciężej gdyby nie wspierała nas cała gromada przyjaciół, którą nazywam: Nasze MultiKulti. To przyjaciele z różnych stron świata, różnych religii, poglądów, wyznań i bez wyznań, przyjaciele różnych orientacji, nie tylko politycznych. Potrafiliśmy się wszyscy połączyć. A Wy – moi MultiKulti, bardzo wspieraliście nas. Przez 7 tłustych lat + 1. Osiem lat darowanego życia, świąt, urodzin, imienin i normalnego, rodzinnego, zakupowego życia – bez Was nie byłoby tych lat. Dziękuję Wam za to, moje MultiKulti.

 

I stało się Basicio, odeszłaś. Ostatni cios zadany. 15.08, druga w nocy, telefon: „pana żona odeszła ale nie cierpiała, zasnęła”.

No i co? Nie udało ci się pierdolony raczku!

Basia żyje, a Ty, kurwa, nie! Zabiłeś sam siebie.

Wiem, że brzydkich słów się nie używa ale czasem takie słowa są lepsze niż pigułki szczęścia. Wybacz Basico, inaczej sobie pomóc nie mogę.

 

 

Często po śmierci ludzie tworzą sobie równoległe światy i mówią będziesz wciąż z nami. Ja nie wiem jak tam jest w tym innym świecie, bo nigdy tam nie byłem. Ale wiem, że gdy wracamy do wspomnień, przypominają nam się smaki, zapachy, obrazy, jesteśmy w stanie poczuć, jakbyśmy tam byli. I czuję w tej chwili smak czerwonego wina, które piliśmy we Francji, smak sera, czuję zapach świeżej, skoszonej trawy, widzę Twoje czarne oczy, w których tak się zakochałem. Dotykam Twojej dłoni, czuję delikatną skórę i zapach Twoich perfum, miękkość Twoich włosów gdy je jeszcze miałaś. Bo miłość, to nie tylko ciało ale to co w środku, głęboko. Właśnie w tym skrytym głęboko się zakochałem. Mówią, że byliśmy dobrym małżeństwem, a ja pamiętam nasze nocne Węgrzynków (tak o sobie mówiliśmy – pamiętasz?) bardzo trudne rozmowy. Bo nas łączyło również to, co nas dzieli. A gdy w życiu rodzinnym jest trochę szarego, to jasne jest jeszcze bardziej jasne.

Kochana Basico wszyscy wiemy, że uwielbiałaś zbierać pudełeczka, puszki i lubiłaś kolor czerwony. Teraz schowałaś się rozproszkowana w tej okrągłej czerwonej puszeczce, a ja nie mogę Cię obiąć. Nie wiem jak jest po tamtej stronie ale na wszelki wypadek, gdyby było ciemno włożyłem Ci do puszeczki jedną z Twoich ulubionych latarek. Acha!, jest jeszcze smartfon – spokojnie, znajdziesz. Tak jak znajdowaliśmy kiedyś dolary, które Tadzio – mój brat, wysyłał by Kubusiowi kupić odżywki.

 

Basico, niech Cię okryją wszystkie spadające koraliki, naszyjniki, bransoletki i korale nieba. A obrazki, które robiłaś i świąteczne ręcznie malowane kartki, niech Ci się ścielą pod Twoją już spokojną, na szczęście, i nie łysą główką. A teraz śpij spokojnie. Twój zawsze kochający Cię mocno – Ryś-Ponurcu-Przytulański.

PS. I dzwoń proszę kiedy chcesz, ale błagam, nie wtedy kiedy jadę samochodem.

 

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *