DZIENNIK Z NAD – MOJEGO BIURKA

23.o7.2020 Czwartek – godz 22: 41

 

Wędrowanie miastami…

spojrzenie, patrzenie, myślenie – czasem pustka- czasem myśli full

czasem

pusto wszędzie – głucho wszędzie.

Wędrowanie miastami…

Można mówić…

ludzie zawsze się śpieszą

Ludzie ze sobą nie rozmawiają

Samochody pędzą

i tak dalej i tak dalej

Albo tak

mimo, że się śpieszą

to

zawsze jest ktoś – Wolny – dobrze ubrany, uśmiechnięty i życzliwy

Zawsze znajdzie się ktoś – na rogu ulicy, który znajdzie dobre słowo, może nawet dwa…

Mimo, że samochody pędzą –  zawsze się znajdzie ktoś – kto  Cię podwiezie do celu i zaniesie twój plecak na górę.

I tak ze wszystkim można

bo zawsze można zobaczyć to co w ukryciu czeka na ciebie.

Co to ma do wędrowania?

a no ma, bo można wędrować na kwaśno  i na słodko

Ja wolę na słodko bo słodkie  jest dobre do kawy.

Ile razy jadę gdziekolwiek, czym kol-wiek dokąd kol-wiek

szukam tego który mnie dowiezie

znajdzie dobre słowo

albo się uśmiechnie.

Szklarska – Wałbrzych – Wrocław – Wrocław – Wałbrzych – Szklarska a pomiędzy nimi życie.

Podróż samochodem, pociągiem, tramwajem i w głowie.

Podróż w obrazach i myślach  w codzienności i w ludziach i postanowieniach.

Co można-zauważyć – w podroży?

Wszystko…

I smak kawy i kolorowego  pana i panią i radosne dziecko i kolorowych w duchu w ubraniu i w myślach.

I smutnego chłopca z kwiatami i damę na rowerze  – żółtym jak Mniszek.

Można zauważyć to czego inni nie widzą.

A co to to jest  – to – czego inni nie widzą?

Nie-wiem  – nie wszystko widzę .

Zmieniać siebie w podróży i czytać świat dookoła, który jest stały i w ruchu jednocześnie.

Słuchać co mówi

Co ważne

Co nie ważne

bo wciaż nas uczy i się nie zniechęca

Zwierzęta, krajobrazy, ludzie, koty, psy i sowy…

Samochody i pogoda

Architektura i zatrzymane chwile.

Chciałem dzisiaj napisać o Szklarskiej – Wałbrzychu- Wrocławiu i co widziałem podczas podróży a tu nic konkretnego!

Może za dużo tych obrazów to-przecież tyle godzin, ludzi i samochodów  wystaw i sklepów…

W Szklarskiej przed chwilą poszedłem w las i też nic

Nic o grzybach, turystach na rowerach i na nogach nic o kolejce na szczyt i o Dziań dobry w różnych tonach od wędrowników młodych i tych trochę starszych .

Nasycona do przesytu – obrazami -podróż.

Szklarska – Wałbrzych – Wrocław – Wrocław –  Wałbrzych – Szklarska…

A może Szklarski las przez odbicie jak w lustrze coś mi przez sen w nocy powie?

Pa…

 

24.07.2020 Piątek –  godz 23:18

 

Podróż do Przyjaciela.

Do Andrzeja…

Znowu podróż – Szklarska –  Świeradów – Świeradów – Szklarska.

Przyjaciele

można nie rozmawiać z Andrzejem przez lata a i tak się rozmawia w sobie i we wewnątrz siebie i w myślach z nim.

Rozmowy – Kulmowa i Szymborska.

Naszych rozmów nikt nie zapisał więc ich nigdzie nie będzie ale będą  w nas, bo my tak jak wielcy – rozmawiamy – jak  mali.

I znowu,

gdy będę jechał do Andrzeja to czy jadąc do Niego będę widział, krajobraz, samochody, ludzi, las w lipcu, czy Andrzeja i siebie w różnych miejscach, miastach,  czasach?

Będę widział drogę, bo  na drogę patrzeć trzeba.

Będę

widział Andrzeja, który przyjechał na pożegnanie Basi do Wałbrzycha dosłownie na chwilę, z nad morza i zaraz pojechał z powrotem – znowu nad polskie morze.

Przyjechał pożegnać Basię…

Bo nie można nie przyjechać do przyjaciela na pożegnanie jego żony, Basi,  gdy się było świadkiem na ślubie.

Przyjechać na chwilę.

Więc jadąc do Andrzeja nie widzę drogi – lasu, tylko widzę Andrzeja jak  przyjechał na Basi pożegnanie, widzę Andrzeja w drodze.

Przyjechali z innych miast na chwilę chłopcy Zdzisio z Miecią z Warszawy i Boguś z Jeleniej Góry.

Bo nie można nie przyjechać na chwilę.

Co widzieli jadąc?

Czy krajobrazy, czy nas samych, z dawnych lat? Mogli widzieć jedno i drugie, mogli widzieć dwa…

Andrzej musiał zaraz pojechać, nie zdążył nawet spotkać się z chłopakami.

Na chwilę!

Na chwilę tu jestem i tylko na chwilę…

Podróże.

Na chwilę. Tę chwilę  i te inne w głowie w myślach i w podroży….

Wypiliśmy kawę i zjedli domowe ciasto, pomieszaliśmy czas dawnych wspomnień z teraźniejszością. I spacer po Świeradowie – przed siebie tak jak za dawnych lat we Wrocławiu, Wałbrzychu, Jeleniej Górze, Paryżu i  wielu innych miastach….

A jutro?

Andrzej przyjedzie do mnie ze Świeradowa, bo nasza podróż wciąż trwa.

I nawet, gdy nie będzie innych nowych, starych, miast, krajobrazów, ludzi, zamków, morskich fal, to zawsze w przestrzeni będą plątały się nasze myśli i będą się – ze sobą spotykać na niebieskich skrzyżowaniach bez czerwonych

świateł!

Taka sobie mi się poezja zrobiła. No co?

 

26.O7 2020 PONIEDZIAŁEK  – tym razem bez godziny.

Przyjeżdża Andrzej ze Świeradowa,

za chwilę w Szklarskiej – będzie  znowu nasz czas. Idę mu na spotkanie. Andrzej chce kupić ametyst, koło poczty jest sklep i tam chce się zatrzymać i kupić a ja wiem, że koło poczty się nie zatrzyma, bo miejsca nie będzie bo ja jako były harcerz, którym jestem do dzisiaj, bo harcerzem jest się całe życie – tak jak aktorem, idę przechwycić Andrzeja i zabrać go do swoje rezydencji.

Dobrze przewidziałem – przechwyciłem Andrzeja –  jedziemy do mnie, bo u mnie można zaparkować.

Andrzej ma czas, więc kamień szlachetny będzie wybierany w rożnych sklepach. Do trzech razy sztuka, bo sklepów jest trzy. W ostatnim sklepie jest kamień szlachetny taki jaki ma być!

I powrót do bazy, na moje ranczo, na mój parking.

Teraz wycieczka w Szklarską na zapomniany grób Carla Hauptmanna, brata noblisty Gerharta Hauptmanna. Carl, przetłumaczył Chłopów Reymonta.

Teraz dom Wlasitimila Hofmana, malarza, ktorego Andrzej znał…

W trakcie tego szybkiego zwiedzana samochodem wciąż gadamy. W kościele, nie udało się zobaczyć obrazu Hofmana w ołtarzu, bo był pogrzeb a więc ktoś odszedł w daleką podroż. Wpadliśmy w nieodpowiedni czas.

A szkoda, że się nie udało zobaczyć obrazu bo to autoportret samego Hofmana.

Później znowu kawa z ciastem jagodowym jak w Świeradowie, wszędzie jagodowe ciasto, bo teraz jagodowy czas.

Jeszcze w drodze powrotnej stary rozpadający się dworzec – zapomniany – Szklarska Poręba Dolna.

Potem na wzgórzu 100 letni szpital a po drodze Muzeum Braci Hauptmannów, potem obiad.

I pojechał Andrzej do Zielonej Góry.

Podróże w których to co się widzi to tylko część. Ważne co się czuje, wyobraża, i co się z tym wewnętrznym podróżowaniem łączy?

Co zapamiętałem z tych odwiedzin Andrzeja ze –  Świeradowa w Szklarskiej?

Tę podróż w której było dużo obrazów, słów. Obrazy kiedyś wyblakną. Zostaną słowa. Tylko słowa, a może smak kawy i ciasta jagodowego i zupy i obiadu

Został tylko smak,

Jedź ostrożnie Andrzejku…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *