Minął rok 365 dni. Siedzę teraz sam, naprawdę sam w swoim biurkowym pokoju, mojej pracowni ale to brzmi…..
Przed chwilą, przeczytałem, to co rok temu w Dzienniku z nad – mojego biurka napisałem. Tak rok temu zastanawiałem się jak to będzie za rok. No i życzyłem sobie – co bym chciał. Jedno się sprawdziło po 365 dniach ja żyję, Basia moja żona niestety nie.
Jak pisać i co pisać, gdy wiesz, że w pokoju i w całym domu jesteś sam. I nie ma obok ciebie najbliższej osoby, którą kochałeś, kochasz i będziesz kochał mimo, że minęło bezpowrotnie 35 lat waszego ziemskiego życia. Tak wiem!!! Nie minęło. Skończyło się ziemskie.
Teraz Nowe. Ile – lat? Zycie duchowe, bez ciała. Jak wygląda takie życie. Nie wiem….
Jak kochałeś – tę najbliższą osobę dowiadujesz się dopiero po śmierci, szkoda że, tego nie wiedziałeś wcześniej. Czy teraz jak już wiesz, że tak mocno, czy byś coś zmienił?
A może właśnie tak ma być zyskujesz perspektywę, z oddali – po czasie – jak wiedzieć o swojej miłości więcej gdy jesteś tak blisko?
Za późno, zawsze jest za – późno, a może tak jest, że tej wiedzy wcześniej nie da się uzyskać.
Robimy wszystko by było dobrze, mówimy kocham a jednak po śmierci myślimy, że mogliśmy zrobić więcej ale czy naprawdę mogliśmy?
Może jest tak, że w życiu codziennym w troskach, zmartwieniach, radościach, obiadach, śniadaniach na prę-dce, wakacjach na szybko nie da się tak naprawdę zauważyć, jak bezgranicznie kochasz…
Może chodzi również o to byś nie stracił rozumu i żył na powierzchni, na ziemi a nie w obłokach. Byś był w rzeczywistości a nie po za nią, byś kochał racjonalnie a nie bez pamięci.
A ja kochałem, bez słów kocham i po za słowami, a przecież słowa znaczą i czasem stają się ciałem.
Kochać po za słowami, po za ciałem, czy można?
Tak można. Kocham mówiły moje ręce, ramiona, gesty, oczy, mówiłem kocham nawet gdy stałem oparty o drzwi i szukałem klucza od domu.
Niewypowiedziane słowa, które mówią kocham.
Kochałem Cię Basiu taką jaka byłaś całą z całym ciałem i duszą i po za wszystkim i mimo wszystko.
Cierpienie po utraconej miłości… wiesz o tym dużo Kochanowski Janie.
Janie z Czarnolasu….
Cierpiałeś, po odejściu Ursuli a ja cierpię po odejściu Basi. Ty Jan Wielki ja Ryś Mały a jednak cierpienie to samo. Ty pisałeś i zapisałeś się w wielkiej literaturze – ja zapisuję się w małych blogowych notatkach.
Zrozumiał byś mnie bardzo dobrze tak jak ja rozumiem Ciebie. To ból nas łączy. Myślę, że Ty nie miął byś mi za złe, że z bólem porównuję się z tobą. Wielcy – wiele rozumieją i rozumieją braci mniejszych. Ból po odejściu jest jeden i ci co są wysoko i ci co nisko cierpią tak samo.
Ból fizyczny i ból psychiczny…
czy wtedy tam u Ciebie było takie pojęcie jak ból psychiczny. Język się zmienia i teraz Ursula jest już Urszulą.
Jaką technikę zastosować by ból był mniejszy. Pisać ? A wiesz, że my teraz mamy terapeutów, psychologów no i rożne lekarstwa na uspokojenie i wyciszenie. A ty piłeś melisę z miodem pod Lipą, tak?
A jak się modliłeś się do swojego Boga to bolało mniej?
Intelektualne teorie które pomagają w myślach – niestety nie pomagają w duszy i ciele.
Mi pomagają przyjaciele….
Zostawiają pod drzwiami jedzenie jak pustelnikowi zostawia się miskę. Pytają co mi potrzeba i dają mi wolność mojego cierpienia. I dają czas, bym doszedł do siebie. Nie mają pretensji jak się nie odzywam, jak nie składam świątecznych życzeń i nie mają pretensji jak do nich nie dzwonię.
Nie miałeś telefonów Janie i Fejs-buków, messengerów i platform społecznościowych.
To jak sobie pomagałeś?
Tobie musiała wystarczyć Lipa….
Siedzę sobie teraz przy moim Dzienniku z nad – mojego biurka – a Ciebie Basiu nie ma! Nie umiem teraz zebrać myśli o Tobie Basiu …
Rok temu jak od lat siedzieliśmy sobie przed TV, skakaliśmy po kanałach i oglądaliśmy koncerty Sylwestrowe.
I tak robiliśmy od ponad 30 lat, gdy już znudziły się nam sylwestrowe zabawy i prywatki.
Zawsze było bardzo fajnie, gadanie, jedzenie, słuchanie….
Rok temu nie wiedziałem, że ten Stary rok jest ostatnim tak samo jak Nowy, który się zaczął, że się nie skończy.
Niby się z tym liczyłem ale zawsze chciałem się mylić – na szczęście przez 8 lat się udawało.
Stworzyłem Cię dzisiaj Basiu i byłaś przy mnie – nie z mgły i galarety.
Dałem Ci ciało, oczy i duszę. Jedliśmy jak rok temu sushi, ja piłem czerwone wino ty nie – bo już nie mogłaś.
I udało się nam w tę noc Sylwestrową oszukać cierpienie, odrzucić chore myśli i cieszyć się nowym Rokiem i cieszyć, że stary szczęśliwie minął.
Widzę Cię teraz tak jak widziałem cię w Nowy, Stary rok. Miałaś swój talerzyk, sos sojowy, imbir, wasabi którego nigdy nie jedliśmy, bo za ostre..
I wszystko wokół nas było” zdrowe ” i my też.
Jesteś teraz obok mnie, posiedź proszę jeszcze trochę…
Chciałbym za rok znowu usiąść przy komputerze i pisać kolejny Dziennik z nad – mojego biurka.
I niech na ścianie wisi stary zeszłoroczny kalendarz w którym jeszcze byłaś. Nie zmienię go na Nowy, niech mi przypomina wciąż Ciebie.