DZIENNIK – Z NAD MOJEGO BIURKA

Dzisiaj 6 grudnia. Dzień Świętego Mikołaja. Poprosiłem go – by mi przyniósł prezent.

” Jesteś za duży Rysiu ” powiedział i obrócił się z tym swoim workiem i poszedł dalej. Czy się na niego obraziłem? Nie! On wie co robi i na pewno ma dzisiaj dużo innych zleceń na Wałbrzych. Zrobię sobie prezent sam!

To będzie dziennik z Rękawa.

Dziennik z  ” Rękawa ”  tu i teraz.

Dziennik z Rękawa  będę pisał  z aplikacji ” Ewy So i – mailowej aplikacji mojej żony Basi „, która pisze pięknie listy do swojej koleżanki Gosi. Aplikacja Ewy ten pomysł i to hasło podsunął mi mój syn Kubuś.

Ewa wie, że o nią chodzi i kilka innych osób, też wie. Ewa pisze prosto normalnie tak jak czuje tu i teraz Pisanie z Aplikacji to pisanie proste.

Aplikacja Basi I Ewy – pisanie proste. Opowiadać dzień, opowiadać noc – opowiadać sklepy i książki. Opowiadać ulicę samochody i psy i kotki i ptaszki. Pisać sobie po ulicy, po spacerze, po rozmowach w sklepie u ” Pana gazetki ” z kiosku. Pisać Świat, bo przecież Świat jest poezją i dramatem, jest melancholią. Jest przyjazny i wrogi i w ciszy i w hałasie, jest mokry od łez i deszczu. I suchy jak papier, od obojętności i słońca. I bez podawanej ręki i bez słowa. Świat!

Pisać normalnie, bez baroku.

Często jak  zabieram się do pisania wstępuje we mnie coś co powoduje, że zaczynam, komplikować, zmieniać. I zamiast pisać prosto  – wszystko się, gmatwa, kręci.

Dlaczego tak się dzieje?

Wiem i nie wiem, gdyby to było takie proste to pisał bym zawsze prosto. Dzisiaj już prosto nie napiszę nic. Idę spać. Zasnąć by w śnie pozbierać myśli. Okazuje się, że prosto wcale nie jest – tak prosto. W głowie prosto się układa, ale jak widzisz linijki to wszystko jakoś się kręci.

08. 12 2018 Sobota.

Przebudzony wyspany już przez kilka kolejnych dni. Myśli normalnie się układają. Okazuje się, że we śnie można śnić sen i ziewać można i sennie wstawać i iść do ubikacji –  sennie sikać i starać się bardzo, by trafić do muszli, potem sennie się dobrze przykryć kołderką, by ciepło było, bo zima – i spać dalej – sprawdziwszy uprzednio na smartfonie, która godzina i ile jeszcze – nam zostało snu do wstania. Dużo jeszcze można robić – innych rzeczy sennie, ale na pewno nie pisać, jechać samochodem, no i na pewno nie całować się, bo głupio by to było zasnąć na twarzy z językiem na bok – na ukochanym, albo na ukochanej. Co by ona pomyślała. Facet to jeszcze zrozumie, ale  kobieta. Ach te stereotypy.

Wracam do mojego pisania z Aplikacji Ewy i Basi. To bardzo ważny dla mnie – teraz – czas. To coś nowego co w tym starym, już ponad rocznym blogu moim się zaczyna. Rok temu gdy wyruszałem w tę blogową podróż mówiłem sobie –  pisałem, że chcę doświadczać sprawdzać jak płynąc tym pisaniem jaką formę wybrać i jak to wszystko sobie pisemnie i duchowo układać. Naprawdę nie wiedziałem jak to będzie?. Wtedy WAS jeszcze nie było. Tak wiem, że jesteście wiem, że mnie czasem czytacie i to jest też dla mnie bardzo ważne. Nie widzę WAS, ale słyszę – i wasze oddechy i myśli czuję. To ważne być z wami… Decyzja by pisać z Rękawa, albo z Aplikacji Ewy i Basi to nowe i trudne ale chcę sprawdzić – jak to moje pisanie tu i teraz za – działa.

W tym pisaniu naprawdę dziennego dziennie dziennika ( i już widzicie coś zagmatwanego mi się wkleja ) chcę pisać z impulsu to co dzisiaj, wczoraj a najdalej kilka dni wstecz… Chciałbym odkryć  ” Piękność dnia ”

” Piękność dnia ” znaleźć w dniu momenty chwile w których było fajnie w których coś dobrego się zdarzyło. Cieszyć się każdym dniem. To oczywiście wydaje się naiwne – wiem , ale tak chcę – chcę perspektywę pogodną w sobie wyzwolić. Wolę jasno i pozytywnie patrzeć – to co przykre, bolesne, trudne – w jasne przemienić. Wolę energię poświęcać – na poświęcenie zła.

I jeszcze raz  – z Rękawa i Aplikacji.

To nowe, że siadam, piszę tu i teraz. Tego właśnie sam siebie chcę uczyć. Tak uczyć się od samego siebie. Przecież ja już trochę żyję na tym świecie i coś o Nim wiem, więc mogę się od siebie uczyć.

W tym pisaniu z Rękawa, pojawią się myśli nie uczesane a nawet takie które nawet po uczesaniu gładkie nie będą, ale jak mam iść dalej ryzyko wyrzucania z siebie myśli nieuczesanych chcę podjąć…

No i jest.

Jasny angielski dzień.

Od wielu lat sam z rożnym natężeniem, częstotliwością i uporem uczę się anielskiego sam. Trwa to już wiele lat – raz szło i uczyło mi się szybciej raz wolniej ale zawsze posuwałem się do przodu po kolejnych słówkach. I tak doszedłem SAM do miejsca w którym dzisiaj jestem. Potrafię się dogadać, coś przeczytać, coś zrozumieć coś, napisać. Po drodze pojawiali się na chwilę rożni nauczyciele na chwilę i na dłuższą chwilę. Ale ostatnio długo szukałem angielskiego przewodnika jak  ” Angielskiego pacjenta ” by iść szybciej, pewniej, sprawniej. Przewodnik zawsze pomoże czy to w górach by dostać się na szczyt, czy gdy idzie przy nodze jak pies. Kocham psy i nie muszą to być przewodnicy.

I po kilku latach jest przewodnik, a właściwie przewodniczka.

To Magda Małowska uczennica  I go liceum. Magda uczy się w dwujęzycznym liceum i teraz oprócz uczenia się siebie uczy i mnie. Jestem szczęśliwy. Magda jest moim native speakerem. Rozmawiamy cały czas po anielsku a Magda prostuje moje angielskie ścieżki, przeprowadzacza mnie przez angielskie czasy, strony bierne i nie bierne uczy mnie jak wyraźnie po angielsku mówić. A ja staję się dla niej właśnie ” Angielskim pacjentem „, który pochodzi z Opola mieszka w Wałbrzychu i jest polakiem.

Dziękuję ci Magdo. I idę teraz z plecaczkiem na plecach – malutki chłopczyk do  ” prywatnej anglojęzycznej szkoły  z jednym uczniem ” i –  idę szczęśliwy, bo idę się uczyć. Będę robił to czego nie robiłem nigdy jak byłem mały chłopczyk. I wracam jeszcze bardziej szczęśliwy. I co się dziwić , że gdy oglądam SNN to już rozumiem więcej i wiem…

Teraz powoli zaczynam rozumieć co to jest dar języków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *