UFFFFF….

Uff, skończyłem Dormana. Nie dosłownie On sie już nigdy nie skończy jest zapisany cały. Wiecznie żywy – ale nie jak Lenin.

Lenin – życia – Dormana, mogły mu pozazdrościć.  Leninie  – niekochany Skur…..wys  … e.

Ty lenin  – jesteś u mnie z malej literki nie jak Mistrz.

To ty decydowałeś!

I  ginęły matki, synowie, siostry, żony i bracia. Zabijani byli starcy i dzieci w brzuchach.

Bito – gwałcono – wyrywano ręce i wydłubywano oczy, (  boli ta brutalność w słowach, co ?)  ale to nie działo się na papierze to ty –  wydawałeś – rozkazy.

Nic dobrego z tego!

Relatywizm  tu się nie sprawdza. Powiedzieć, że to były błędy to za mało!

Mordercy zabijali wieki temu w Europie, Afryce  – Azji i Ameryce. I zabijają teraz. Chronią się w zamkach i w fortecach nie do zdobycia. Żółci, czerwoni, czarni i biali!

Pamiętajcie o tym filozofowie z areopagów i uniwersyteccy politycy, gdy mówicie, że jednak coś dobrego z tego….

Egalite – Fraternite – Liberte. Nie działa. W imię Boga Ojca Syna i Ducha Świętego. Też nie!

Nie zabijaj w żadne imię i w żadnego Boga.

Listopad.

Pójdę i zapalę świeczkę. Nie wiem, gdzie na cmentarzu, może pod drzewem, może w trawie, ale nie na grobie – Nieznanego Żołnierza – za Nieznanych nikomu Nieznanych za tych wszystkich co odeszli przez wieki bez imienia. Zapalę.

Schodzimy niżej – do życia.

Ty, który chcesz walić dechą!

Ty, który chcesz walić w mordę.

Ty, który masz pistolet i chcesz strzelać!

Ty, który chcesz wyrzucać przez okno. Defenestracja. Słyszałeś?

A gdyby Ciebie w mordę i dechą!

Zobacz, ze swego pałacu – to Twoi bliscy z roztrzaskaną głową  na bruku i krew!

Ja na ulicę nie pójdę!

A Ty wiesz, że gdy naprawdę się zamiesza żadna żelazna brama Cię nie ochroni!

” Listopad dla Polaków, niebezpieczna pora ” Nie zaklinajcie rzeczywistości czarnymi myślami.

Rewolucja na ulicy to krew – nie teatr i – nie film!

Intelektualiści od eksperckich gadek różnej maści, pójdźcie w miasto w nocy w najgorszą dzielnicę, bez obstawy  dostaniecie po mordzie a kopniakiem wybiją wam zęby, odbiją wątrobę i poczujecie krew na swoich złotoustych wargach – może wtedy coś do was dotrze. I może wtedy zaczniecie namawiać do rozmowy a – nie walki. Demokracja to parlament – nie ulica.

No ale złych dzielnic przecież nie ma – są tylko nasi wrogowie.

A rewolucyjna – wojna  – to śmierć bliskich brata, mamy, córki, może Twoich? Pamiętajcie o tym gdy nawołujecie do nieposłuszeństwa po jakiej kol-wiek jesteście stronie.

Drogi profesorze Janie aleś mi posunął – chciałem ładnie skończyć i pożegnać się na chwilę a tu takie rozważania.

Rozrzucone, Dormanowe myśli, co byś mi powiedział teraz….

Listopad….

A miało być o kończącym się lecie, jesieni, ogródku o warzywach, marchewce ekologicznej, która już gotowa, by się skręcić w marchewkowiec. O rzodkiewce, która się nie udała, o spadających żółtych, czerwonych i brązowych liściach. I, że jeszcze raz chciałbym w życiu zobaczyć Przełęcz Walimską w ” Złotej Polskiej Jesieni ”  i nie umrzeć – i żyć w   Złotej  Polskiej Jesieni, którą tak bardzo kocham jak Polskę.

Wkroczyło życie i skręciliśmy gdzie indziej, ale gdzie jest – to gdzie indziej?

Ten ” Inny Świat ” może Gustaw Herling Grudziński wie?

Tak wiem to co wyżej przed Listopadem marchewką, ogródkiem, może jest dęte, niejasne a nawet infantylne, może…

Powinno być mądrzej, mądrzej jak u Witolda G… ale nie jest!

Musiałem z siebie to ” Krzywo ” wyrzucić – by usłyszeć – zobaczyć na papierze jak w lustrze…

Zobaczyć swoje myśli, by je kiedyś zmienić.

To nie Bajka dla Maluczkich teraz.

Po przedstawieniu dla dzieci ” Kiedy mój tata zmienił się w krzak ”  w ramach projektu Dormana z zeszłego roku –

Dorman wiecznie żywy…..

Dorota Kowalkowska nasza pedagożka teatralna namówiła dzieci by napisały manifest swój dla dorosłych.  Przedstawienie mówi o wojnie i ludziach i co się z nimi dzieje. I jest mała dziewczynka, która ucieka przed wojną do mamy, która jest ” gdzie indziej ” i jest tato cukiernik i babcia, która bardzo kocha i pojawia się dziwny generał i generałowa, celnik zły i pielęgniarka, która wszystko sprawdza i dziwny pan z klaserem, który rozdziela dzieci  i wojskowy, którego złapią inni wojskowi i pani, która wystraszonym dzieciom z ośrodka każe dziękować za zepsute zabawki i jest trochę innych dorosłych, którzy tacy dobrzy nie są  no i… Wojna.

A ja się wciąż zastanawiam, jak zejść ze swojego Areopagu?

By stać się dzieckiem i pić mleko i połykać tylko dobre myśli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *