I stało się zaczynam trzecią przygodę z Janem Dormanem.
Wałbrzyski teatr już trzeci raz wygrał grant w ramach Konkursu im. Jana Dormana Organizowanego przez Instytut teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Koordynatorem projektu była i jest Dorota Kowalkowska.
Zaczynamy próby przedstawienia, ” Dzikus ” którego inspiracją będzie książka graficzna Davida Almonda i Dava McKena.
Klaudia Hartung – Wójciak – reżyserka, dramaturżka, dramatopisarka.
Dorota Kowalkowska – pedagożka teatru, dramaturg.
Piotr Peszat – kompozytor i artysta dźwiękowy.
Cezary Tomaszewski – choreograf, reżyser.
Hanka Podraza – kostiumografka.
Anna Mansfield – teoretyczka i pedagożka muzyki.
I aktorzy Karolina Krawiec, Joanna Łaganowska, Dorota Furmaniuk, Mateusz Flis, i ja Rikko.
Dzisiaj Klaudia tak fajnie i ciepło o Tobie mówiła drogi profesorze Janie. O Twojej rytmizacji i o Twoim teatrze. Dorota i Klaudia dużo o Tobie wiedzą – więcej niż ja, chociaż to ja spierałem się z Tobą – dotykałem Cię! Ja cię widziałem twarzą w twarz, grałem u Ciebie i jadłem z Tobą obiady….
Dorota i Klaudia dużo o Tobie przeczytały, prześwietliły Cię całego na wylot i tam w Instytucie Teatralnym w Warszawie też Cię prześwietlili i powstał pomysł…
Konkurs Dormana….
Już trzeci raz Dorota Kowalkowska i ja idziemy z Tobą pod rękę do Wałbrzyskich szkół.
” Stella, Stella córka marynarza to właśnie ja ”
To zasłyszane zdanie gdzieś daleko w Opolu w teatrze wciąż powraca jak mantra. Mówione rytmicznie powtarzane przez aktorkę kilka razy – ta aktorka, którą teraz widzę przez mgłę – czarne długie włosy, marynarskie ubranko, albo szkolny mundurek – nie widzę dokładnie przez – tę mgłę – powracała kilka razy.
Jak to wszystko opisać Janie Dormanie co zaczęło wiele lat temu w Opolu i trwa do dziś. Lata siedemdziesiąte w Opolu teatr lalek im. Alojzego Smolki i ja w nim.
Kto by przypuszczał wiele lat temu, że tak się stanie?
Przywołanie wspomnień – od czego zacząć – może, jak poznałem Ciebie.
To było w Opolu, nie mogłem sobie znaleźć miejsca w życiu – znalazłem je w teatrze.
Teatr lalek im. Alojzego Smolki – to tam po raz pierwszy zobaczyłem Ciebie.
” Stella, Stella córka marynarza to właśnie ja ”
To zdanie pojawiło się w twoim przedstawieniu ” Młynek do kawy ” i zostało we mnie na zawsze. Przedstawienia nie pamiętam, ale ten Stell – owy rytm czasem sobie powtarzam.
” Młynek do kawy ” widziałem to przedstawienie dwa razy – z różnych teatrów – przedstawienia były całkowicie inne nie podobne do siebie. Zrobić dwa ” Młynki ” wyrwać z siebie innego Dormana, korzystając z tego samego tekstu napisać na nowo inną formą, językiem, rytmem, nowe przedstawienie i mówić Stellą, – inną Stellą.
A przecież tam w Opolu w dwudziestym wieku Ty już wtedy byłeś XXI wieczny.
Tam wtedy w Opolu zaczarowałeś mnie.
Moja koleżanka w Opolu w kawiarni teatralna opowiadała mi o Twoich Herodach w Będzinie. Na te herody wędrowała z Opola jak wielu innych. Widzę Romę Fik ( oddaną nauczycielkę polskiego ) jak rozpromieniona opowiada o Tobie. Żyła wtedy Tobą tak jak ja – dzisiaj żyję – a więc nie odszedłeś? Kolejny Twój – żart – happening?
Ty jesteś w innej przestrzeni do której nasza wyobraźnia… Jeszcze nie dotarła…
” Idź dokąd poszli tamci ”
Wielbili Cię już wtedy – nie tylko ludzie teatru, ale bracia mniejsi też.
Wystarczyło powiedzieć, że zna się Ciebie, widziało się Twoje przedstawienia i już otwierały się bramy do innego nie tylko teatralnego świata.
Tak – to w Opolu na którymś z festiwali ( w Opolu odbywały sie festiwale teatrów lalkowych ) wiodłeś prym, prowadziłeś dyskusje. Ty z tymi swoimi długimi włosami ( szpakowaty byłeś prawda? ). Byłeś ” Król ” a dwór, który Cię podziwiał to reżyserzy, aktorzy, dyrektorzy teatrów, scenografowie, muzycy itd.
Po tym spotkaniu naszym, nie twarzą w twarz, spotkałem Ciebie we Wrocławiu w szkole teatralnej na wydziale lalkarskim.
Studenci różnie mówili o Tobie, bo zajęcia były inne niż wszystkie – inne – jak się odnaleźć w Twoim – innym świecie.
I stało się, okazało się, że Ty będziesz z nami robił dyplom, plan żywy, czekaliśmy na Ciebie w największej sali, cały IV rok. Pełni niepokoju i niezgody na wszystko, co jest ” stare” .
Wszedłeś do sali z dziekanem, ale my już wcześniej przygotowaliśmy dla Ciebie pułapkę.
Postawiliśmy na środku sali – rusztowanie ” Warszawskie ” i ” wsadziliśmy ” Cię do środka. Wszedłeś jak Król i powiedziałeś, że to rusztowanie zagra w przedstawieniu. I tak się stało. Rusztowanie stało się zamkiem ze sztuki Escurialem. Escurial zamek ze sztuki. Nie mogłeś wiedzieć, że Ci taki zamek postawimy. Powiedziałeś.
Robimy ” Szkołę Błaznów ” Michaela Ghelderode-go.
I zaraz na początku pokazałeś nam jakieś zbiorowe rytmiczne ćwiczenie, które obnażało nasze poczucie pewności, nieomylności, że jak jest się w grupie to się wie wszystko – co i jak!
Chodziliśmy wszyscy w kręgu rytmicznie a ten kto był w środku miał co jakiś czas będąc w rytmie grupy – ten rytm grupy nagle zmieniać. I nagle się okazało, że osoba w środku ten ” wybraniec ” ciągle się myli. Ci co byli w grupie co chwilę go poprawiali. Na to czekał Mistrz ( czasem tak do niego mówiliśmy ) brał ” poprawiacza ” i wstawiał ” do środka – i okazywało się, że w środku nie jest tak łatwo. Inna perspektywa, inny rytm i inny świat.
Z daleka, z perspektywy, z drugiej strony wie się wszystko, gdy trafia sie do środka – jest gorzej.
Punkt widzenia….
Ta prosta lekcja, że ” życie to nie jeden do jeden, ani dwa do jeden, ani trzy. I nie eksperckie gadki z oddali i intelektualne rozważania.
Proste?… Tak, ale dla mnie wtedy – młodego gniewnego to była lekcja nie teatru, a życia.
I tak powoli opanowując ten z rusztowania Escurialowy zamek zakochiwaliśmy się w Tobie. A ja zapamiętałem kolejne zdanie z Twojej i już mojej sztuki.
” Widziałem w Escurialu wielkie malowidło, owoce i kwiaty, kwiaty i owoce ” i dalej nie pamiętam.
Dużo opowiadałeś nam o sobie i Twoim teatrze w Będzinie – o tym jak w szkole dziewczynka z nożyczkami w ręku przecinając kolorową szarfę powtarzała
” Otwieram teatr, otwieram, teatr otwieram teatr ” i znowu ten rytm i rym.
I o tym jak Twój następca w Będzinie w Twoim teatrze robił remont i Twoimi plakatami wykładał podłogę, by jej robotnicy farbą – nie pochlapali. Bolało Ciebie, wiem i mnie boli do dzisiaj.
Pamiętasz jak się nazywał?
A bo zapomnę!
Nie wiesz Mistrzu Janie, gdzie ja schowałem tę książkę o Tobie, którą mi podpisałeś w Zakopanem z taką dedykacją ” temu co się wciąż ze mną kłóci ” ( tak mi ją podpisałeś ) bo wiesz chciałbym ją dać Dorocie Kowalkowskiej. Od lat szukam tej książki., a Dorota Cię poszerza – poszerza – proste słowo a poetycką wyobraźnie daje. Stajesz większy nie tylko dzięki niej – ale i świecie bo Wałbrzych to przecież świat. Tych, którzy cię, poszerzają jest więcej, nie tylko w Wałbrzychu ale i Warszawie i Instytucie teatralnym i może nawet w Escurialu – zamku, ze ” Szkoły Błaznów „.
Wracam do Ghelderode go. Jak się zdenerwowałeś, to rzucałeś tymi swoimi białymi kartkami papieru maszynowego zapisanego kolorowymi flamastrami. Ty już wtedy wiedziałeś, że flamastry są ” Fajne ” – wklejałeś w te kartki wszystko co się dało od różnych rachunków i myśli złotych, i biletów i tramwajowych i autobusowych też.
Po próbach chodziłem z Tobą na obiady, do rożnych Wrocławskich restauracji. Chodzili z nami inni, ale ich nie lubiłem – za bardzo się z Tobą zgadzali. A ja mimo, że do Ciebie przylepiony, nie zawsze mogłem się z Tobą zgodzić.
Kłócić się z autorytetami jak to fajnie?
” Szkoła Błaznów ” podobała się wszystkim, jeździliśmy z Nią i Tobą, byliśmy w Wałbrzychu i Zakopanem.
W Zakopanem był Twój festiwal, który zorganizowali Ci Twoi wielbiciele, a nam młodym studentom to przesadne wtedy uwielbienie Ciebie – tak nam się wtedy nie podobało.
Festiwal zakończony – kolejna dyskusja.
Jak myśmy na tej dyskusji – daliśmy Ci popalić, ja byłem niestety jednym z podpalaczy. Wiem! Dzisiaj bym tego nie zrobił, czemu to jest tak że do takich wniosków dochodzi się po latach?
Nikt z obecnych nie mógł tego zrozumieć. ” Zagrali dobrze a tak się kłócą i nie zgadzają ” A my chcieliśmy się kłócić z Mistrzem.
Wiem, że Ciebie wtedy to nasze ” podpalanie ” bolało.
To właśnie w Zakopanem dałeś mi tę swoją o sobie książkę ” Temu co się ze mną kłuci ”
Spotkałem Cię później, może w rok po tym Zakopanem w pociągu w Opolu. Rozmawialiśmy tak sobie trochę. Wtedy tam w tym pociągu za to Zakopane przeprosiłem Cię, a Ty wielki zlekceważyłeś mnie!
Tak robią wielcy???
Chyba tak, z wielkimi trzeba się spierać, kłócić – wtedy Cię szanują. Widziałem jak z góry traktowałeś swoich wyznawców.
Wtedy tego nie rozumiałem, a teraz wiem, że będąc wielkim, byłeś po prostu człowiekiem z krwi i teatru, byłeś dorosłym dzieckiem, które nie dorosło ” Blaszany Kaspar Bębenek „, który wciąż szuka nowych zabawek.Dorosły chłopczyk, który wie, że ma rację.
I zbieram teraz te myśli do końca tej opowieści o Tobie. Jesteśmy razem już tyle lat – kto kogo wybrał – wtedy tam w Opolu w 70 latach – ja Ciebie, czy Ty mnie. A może Ty z tej swojej już wtedy wielkości wskazałeś mnie palcem jak Król i powiedziałeś ” On ”
I tak wszedłem w Ciebie tam w moim Opolu i tak z Tobą w sobie idę, przez Wrocław, Opole, Zakopane, Łódź Warszawę i Wałbrzych. I już teraz wiem, że ta podróż będzie nadal trwała.
Dokąd prowadzi ta droga?
A może wszyscy idziemy w marszu gwiaździstym do …
Jak myślisz Dziwaczny dziwaku z krwi, kości i teatru…
Kochany artysto, widzę Cię teraz – jakbyś był tu obok mnie. Piszę do Ciebie o Tobie i umieszczę tę opowieść na blogu, ale nie jestem pewien, czy Ty przypadkiem tej mojej opowieści o Tobie sam mi nie dyktujesz?
A może chcesz herbaty. Na obiad w restauracji już za późno! Przecież wiesz, że piszę zawsze w nocy.
Dyktujesz – więc żyjesz – we wspomnieniach, białych kartkach, przedstawieniach w głowach, myślach.
Przywołuję teraz te wszystkie myśli, wspomnienia, obrazy.
A pamiętasz jak wrzucaliśmy żółteczko do rosołu w restauracji? Dobry był rosół. Nie?
A w Opolu wtedy w pociągu rozmawialiśmy, przy otwartym oknie, było lato i teraz jest i niedługo już się skończy. Wrzesień.
Jesteś ciągle. We wtorek znowu się wszyscy spotkamy na próbie Klaudia, Dorota, Karola, Joanna, druga Dorota Mateusz i ja Rikko. A, może byś tak coś nam na tych próbach podpowiedział?
Jan Dorman wiecznie Żywy… XX I XXI wieczny.
Bo to chyba jest tak, że w tym wszystkim co nam przeszkadza w życiu przygniata nas – kładzie i zwala z nóg, jest coś co każe nam wciąż iść do przodu, by odkrywać Nowe.
Iść – ta droga…
Czy przyjdziesz na nasze przedstawienie w Wałbrzychu? Miejsce będziesz miał specjalne w loży, Dorota i Klaudia Ci je załatwią. A potem jak przed laty, pójdziemy na obiad w Wałbrzychu Dorota, Klaudia i Ja. I nikogo innego na ten nasz obiad nie zaproszę i nie dopuszczę! I znowu będziemy się spierać i może ” Stella, Stella córka marynarza się pojawi a mała dziewczynka powie ” otwieram teatr, otwieram teatr ” i siądą sobie obok nas obie a to wszystko będzie sie odbywało na Rusztowanym Zamku w Escurialu. I Zamek przemówi ” widziałem w Escurialu wielkie malowidło owoce i kwiaty, kwiaty i owoce „….
I to będzie taki nasz – gwiaździsty marsz do gwiazd.
I zół teczko do rosołu sobie chlupniemy, co?
Iść ta droga…
” Idź dokąd poszli tamci. Do ciemnego kresu, po złote, runo nicości twoją ostatnią nagrodę, ocalałeś nie po to aby żyć, masz mało czasu, trzeba dać świadectwo ”
Zbigniew Herbert.