DZIENNIK ZNAD MOJEGO BIURKA | Czwartek, 10 min przed Piątkiem

Czwartek 10 min przed Piątkiem.

Czas – przed – Świąteczny. Zakupy, zakupy, porządki i  kuchnia i wypieki – smażenie, gotowanie, jajka, kiełbaski, chrzan, owoce, oczywiście ciasta i jeszcze wiele. wiele…. każda rodzina, gospodyni na swój sposób się gotuje. Zniknęły smaki z dzieciństwa. Nie ma już takich kiełbasek, jajek, śmietany, mleka, szynki i w ogóle – wiele nie ma.

Ja staram się nie narzekać a jeżeli już trzeba to robię to tak.

Oceniam rzeczywistość Tu i Teraz. I widzę, że smaki naprawdę odeszły w siną dal. No cóż tak jest. Produkcja przemysłowa, kiedyś przemysłowo produkowało się śrubki, drut, rożnego rodzaju części z których robiło się całą całość. Teraz przemysłowo produkuje się wszystko.

Dobra.

Tak jest i tak być musi. Wiele dobrych rzeczy rozwiązań, złotych myśli pojawiło się od mojego mnie małego i tym się cieszę, ale smaki dobre odeszły. Odeszły dobre zachowania, wzory, super garnki na lata, ale też powypadały i stare zęby i stare szczęki –  a za to pojawiły się nowe tytanowe. I bardzo białe zęby i aparaty na zęby by wyraźnie mówić. Tak i Nie.

No to mówię wyraźnie – nie jest źle. Nowe idzie Stare odchodzi.

A tak naprawdę to wszystko się ciągle miesza, mieli, kipi, gotuje właśnie jak w Święta.

Pojawiają się małe kawiarenki w których są wspaniale pachnące cynamonem ciasteczka , świeże bułeczki i marcepan dziecięcy jest i czekolada prawdziwa i chleb, który pachnie jak dawniej gdy posmaruje się go masłem jak dawniej. W prywatnych, też małych masarniach są szyneczki babuni, są jajeczka z wolnego wybiegu i warzywa eko i w ogóle zdrowo.

Dlaczego o tym dzisiaj w świąteczny czas o tym piszę?

Bo mam serdecznie dość tego ciągłego narzekania, że kiedyś było super i fajnie a teraz nie jest – albo odwrotnie sie mówi – sie mówi. To tak jakby mieć pretensje do Świata no i do naszego w nim losu, że ten Świat idzie do przodu – albo uważać ze my razem z tym światem zmierzamy ku przepaści, że to już koniec.

Zawsze coś zawsze – ginie na zawsze! I nie zawsze nowe jest…

Wiem rozważania Jasia z piaskownicy, ale nie zawsze musi być mądrze – mądrzej.

Od dziecka słyszę, że młodzież już nie jest taka jak dawniej, że kiedyś tooo a teraz tooo nieee.

Ciągle – ciągłe nieustanne narzekanie – kiedyś myślałem, że jak my teraz młodzi dorośniemy to o tej młodzieży, która jeszcze, przed chwilą była naszymi dziećmi a teraz stała się już czasem naszymi wnukami – My dorośli będziemy mówili lepiej – cieplej – z sercem, bez kwaśnej miny i bez tego okropnego poczucia i przekonania – że jednak my byliśmy –  lepsi-  grzeczniejsi – lepiej wychowani i w ogóle pod każdym względem  Naj…

Może to wina Jana Kochanowskiego, który już w ” Odprawie posłów greckich ”  młodzieży się czepiał.

A ja wciąż widzę w koło młodych, którzy, opiekują się starszymi, przeprowadzają przez ulicę ustąpią – miejsca w tramwaju. Widzę ich w Hospicjum i stojących przy polowej kuchni jak rozdają kanapki, gotują dla biednych, głodnych. Widzę ich jak rozdają nie tylko chleb, ale ciepłe słowo – podają rękę nie tylko chorym fizycznie i jak rozdają z siebie nie tylko to co jest potrzebne dla ciała, ale i ducha i serca.

Tak sobie często myślę, to skąd oni są? Z jakiego kraju z jakiego czasu ze  średniowiecza a możne jeszcze wcześniej.

  • Czy odrodzili się w odrodzeniu? Z jakiej wiary przyszli, a możne w nic nie wierzą i są po prostu DOBRZY?
  • Albo po prostu akceptują się na wzajem takimi jacy są?
  • Że co? że jest ich mało?
  • No jest, ale SĄ – NAPRAWDĘ SĄ.
  • I już Piątek godz 01 43 Rok 2018 Wałbrzych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *