DUŻY KRÓL I MAŁY KRÓL

Powiedz mi Olaf jak to zrobić,

jak to zrobić

kiedy bardzo mi się nie chce pisać, by jednak napisać do Ciebie kolejny list w którym  opiszę te nasze zabawy, rozmowy, tańce i to wykrzykiwanie  samogłosek na głos –  a – e- i – o – u – y.

Jak zabrać się do pisania?

Ty na pewno będziesz wiedział, bo wszystko ogarniasz, tym swoim małym rozumkiem i serduszkiem.

Bo ja

Twój dziadek Rikko, bardzo

lubię pisać  do ciebie listy i opisywać to nasze zwariowanie.

A może jest tak, że dziadki już tak mają ?

I to ociąganie się, jest taką naszą normalną dziadkową normą?

A wiesz,  że

to pisanie,   to jest jednak jest fajne, bo jak te słowa  wylatują z mojej paszczy, dźwięcznie i rytmicznie i jak się  potem zatrzymują na wargach i zębach a potem, język  wszystko to mieli i płynie ze mnie ten  strumień słów, z przecinkami,  pauzami, wykrzyknikami i  ja to wszystko zapisuję – to jest mi na prawdę bardzo fajnie.

więc

fajnie jest pisać  listy do  Ciebie ze spacerów naszych.

Ale jednak z tym pisaniem jest trochę trudno, bo wszystko w nim, w tym pisaniu musi mieć ręce i nogi i musi się dobrze czytać a nie mówić!

Bo widzisz,

jak mówisz paszczą, to wszystko Ci pomaga, oddech i jego brak, pauza i otoczenie, woda i góry, ptaki i oczy, twoje i babci i chłopca, który przejechał obok na rowerze i płacze.

A w pisaniu jest tylko kartka i suche literki, przecinki i pauzy, które są tylko kreską i nie mają, oddechu, serca i duszy. A wykrzyknikom,  to Ty musisz dać krzyk, życie i kolor i zapach i ożywić te – słowa czytając.

To  może stąd to moje uciekanie przed pisaniem, bo pisanie jest trudniejsze niż gadanie?

Pisać jak się mówi, tak ale to nie zawsze się sprawdza i  wcale nie jest takie łatwe..

Olaf

ten ostatni mój pobyt u Ciebie był

zwariowany

krótki

szalony

szybki

niespodziewany

kolorowy

ekscytujący

i kochany

I wiele innych przymiotników

Jaki, jaka, jakie

ten mój pobyt u Ciebie

był

głęboko

sercowo…

duchowy.

Tak…

Język moich listów  do Ciebie będzie rósł z Tobą od bajki przez opowiadanie do eseju filozoficznego.

 

I już wyjazd do Ciebie.

Zaczęło się niewinnie, nagle z minuty na minutę albo z sekundy na sekundę.

Janusz…

Janusz  to ten pan, który odwiedził Cię na chwilę ze mną, ten który przywiózł mnie do Ciebie i tak  bardzo Ci się spodobał. Widziałeś Janusza  tylko chwilę  a tak bardzo za nim tęskniłeś.

” Gdzie jest Janusz, gdzie jest Janusz, nie ma Janusza „.

Chwila z Januszem tak ważna dla Ciebie.

Dlaczego?

Tajemnica małego Olafka.

Janusz

podczas kolacji u niego w domu wieczorem mówi, że po jutrze jedzie do Poznania.

Mogę Ciebie zabrać, wracam następnego dnia około 16, jak chcesz to jedź ze mną a w Poznaniu podwiozę Cię w  do Olafa.

Jedź mówi Asia, żona Janusza.

Dobra jadę i jeszcze tego samego dnia, dzwonię do Poznania do twoich rodziców, że po jutrze wieczorem przyjadę, by Cię odwiedzić.

Ale następnego dnia rano myślę, przecież to nie ma sensu, na tak krótko…

Dorośli  niestety  już tak mają wszystko musi  im się zgadzać i być logicznie  poukładane. Ale my   obaj już wiemy, że życie logiczne nie jest. No nie?

Myślę…

– przyjadę późnym wieczorem, Olaf będzie już spał a następnego dnia po południu  muszę już wracać, aaa Olaf  rano idzie do żłobka. Nie, to nie ma sensu!

Dzwonię znowu do Poznania, że za krótko, że nie ma sensu, bo  za dużo załatwiania a za mało bycia z Tobą.

Ewa, Twoja mama  mówi przyjedź, to nie ma znaczenia, że na tak krótko.

– Olaf tego dnia nie pójdzie do żłobka i będziecie razem.

Jadę!

Skoro mam jeszcze szalone pomysły w sobie, to trzeba jechać.

Dzień wyjazdu.

Janusz przyjeżdża po mnie.

Potem Wrocław, krótka przerwa organizacyjna u Janusza w biurze bo Janusz  musi jeszcze coś  załatwić i  zabrać jeszcze swoją synową Karolinę.

Piję  kolejną kawę.

Wyjeżdżamy.

Wrocław – korki, późne popołudnie,  tankowanie….szkoda, Olaf będzie już spał.

Rozmawiam z Januszem – cały czas.

Życie jako podróż, tak wiem, to zdanie, to nie odkrycie, nic nowego o świcie nie mówi.

Janusz i jego inny dla mnie świat.

Haerowiec.

Poznać świat Janusza .

Znamy się z Januszem, od Jeleniej Góry.

Jesteśmy na miejscu, jeszcze tylko zaokrętować się w hotelu i później Janusz wiezie mnie, na drugi koniec Poznania,

do Ciebie.

Jest późny wieczór  po 22 Olaf już będzie spał – myślę .

Szkoda.

Jesteśmy już pod Twoim domem i dzwonimy domofonem.

Powoli idziemy po schodach, na górę i nagle widzę, jak Ty Olafku stoisz ze swoim tatą w  drzwiach na wycieraczce i jak mnie widzisz to  chowasz się nagle w swoim domku. A ja już wiem, że gdyby mi   został w  pamięci tylko ten obraz –  Ciebie na wycieraczce to warto było…

Wchodzę, jesteś  już  na kanapie i oglądasz jakąś bajkę, jedząc jakieś placuszki,  nie witamy się, bo mówisz do mnie siadaj dziadku, przy mnie i oglądaj ze mną bajkę i częstujesz mnie placuszkami, karmimy się razem. A ja dziadek Rikko, nie wymyłem rąk, nie rozpakowałem bagaży, nie przywitałem się ze moim synem Kubą, nie wypiłem kawy, tylko usiadłem obok Ciebie, bo tak chciałeś.

I oglądaliśmy bajkę po 22 dzieląc się placuszkami.

Tak –  o to chodzi, być na chwilę w ważnej chwili.

Chwila na kanapie z placuszkami i z Tobą bez mycia rąk i ta wycieraczka…

Obraz, który zostanie w mojej pamięci – na zawsze.

I ta cała, pokręcona, zagmatwana podróż, też zostanie.

I te pourywane słowa, też zostaną –  na całe życie.

Powrót.

Jestem bardzo zmęczony Olaf na wycieraczce w piżamce w pajacyki, bajka i placuszki. Obraz, który mnie ożywia i zamienia moje spanie w niespanie.

Janusz prowadzi.

Wszyscy jesteśmy zmęczeni i synowa Karolina też, zasypiamy, każdy z innego powodu.

Zatrzymujemy się na jakiejś stacji, bo Janusz musi odpocząć, prześpi się chwilę w samochodzie a ja pójdę coś zjeść.

O Burger King!

Uff  nikogo nie ma, będzie szybko. Zamawiam kurczaka i dwie kawy, jedną dla Janusza, by nie zasnął po drodze.

Frytki i kurczak. Wychodzę i biorę dwie reklamowe papierowe korony z napisem Burger King, jedną dla Ciebie a drugą dla mnie, może uda mi się je dowieźć do Wałbrzycha a później do Poznania.

Wkładam je do bagażnika czy dojadą, nie wiem, takie kruche papierowe wśród tych przelatujących z jednego miejsca w drugie bagaży.

Udało się, dojechały.

Minął jakiś czas, jadę do Poznania.

Korony w bagażniku, znów niebezpiecznie,  nawet bardziej, bo bagaży mniej więc latania więcej.

Czy dojadą?

Dojechały!

Tak – korony mają moc!

Przyjeżdżając do Ciebie Olafku, zawsze kombinuję tak, by odebrać Ciebie ze żłobka. I udało się, jestem na czas.

Korony…

 

Jedziemy z Kubą do żłobka, zakładam   koronę  sobie na głowę. Ciocie w żłobku, nie zwracają na mnie uwagi. Pan dziadek w  koronie, widocznie tak chciał.

No tak,  dziadki tak mają!

Wychodzisz widzisz mnie i nie dziwisz się, bo Ty  znasz już swojego dziadka.

Nakładam tę mniejszą koronę na twoją główkę, nie buntujesz się i jest fajnie, jedziemy razem do domu razem.

Szczęśliwi,  że znowu mamy siebie dla siebie. W samochodzie powtarzam w kółko pokazując raz na Ciebie a raz na siebie.

Mały król, Duży król, mały Król, Duży Król. Wchodzimy w koronach do domu. Mama Ewa robi nam  zdjęcie.

Szczęśliwi  – Dwaj królowie.

Warto było ciągnąc te korony tam i z powrotem wśród tych latających bagaży, by Cię  szczęśliwego zobaczyć.

Korony zdjęte bo obiad i Królowanie Króli się skończyło. O koronach  wszyscy zapomnieliśmy, może dlatego, że były papierowe a może,  gdzieś jeszcze leżą i wspominają czas królowania w prawdziwym a nie papierowym życiu.

 

Minęło 13 dni wszyscy całą rodziną jesteśmy nad morzem w Rowach, koło Słupska. Nietypowe krótkie wakacje.

I którejś nocy, Ty nie możesz zasnąć!

Boli Cię głowa tak mówisz, więc tato idzie na górę do Ciebie .

Po chwili boli Cię brzuszek i idzie mama na górę do Ciebie.

Potem chce Ci się pić i idzie babcia na górę do Ciebie.

A Ty wciąż nie śpisz i wszyscy już wiemy że kombinujesz, bo chcesz być z nami .

I idę ja

myśląc jak masz zasnąć skoro masz w sobie tyle emocji z całego dnia, tygodnia i morza .

Jestem już na górze.

A Ty

Siedzisz na kanapie a mi przypomina mi się ta kanapa u Ciebie i placuszki i  oglądanie bajki i nie ma Janusza.

Mówisz jak wtedy – usiądź koło mnie mnie dziadku.

Siadam.

I tak sobie siedzimy.

Nagle mówisz.

Mały Król i Duży Król i Mały Król i Duży Król, nic do mnie nie dociera.

I nagle przypominają mi się korony i nasze królowanie.

A Ty powtarzasz wciąż

Mały król i Duży król, Mały król i Duży.

I potem

Dziękuję Ci dziadku za korony.

Po trzynastu dniach

Tak królowie, żyją już  w Nas.

Do zobaczenia Królowie  gdzieś znowu.

Wciąż jest w nas miejsce na Wasze Królowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *