Książka, moja ulubiona, kochana, czytana, wożona i z zakładką książka i na półce z książkami obok innych książek – mooooja książka. Książki w miękkich okładkach i twardych i papier – jak fajnie szeleści i lampka jak świeci a ja sobie leżąc czytam, przykryty derką jak koń, bym nie zmarzł, obok herbata albo kawa .
Książka, która potrzebuje rytuału do czytania, książka która się prosi weź mnie i czytaj jak leżysz a potem obróć się na drugą stronę i możesz zasnąć, ze mną i nic ci się nie stanie, spij ze mną, ze swoją kochaną szeleszczącą książką, którą z miłości do mnie czytasz już, kolejny raz któryś.
Ja jestem urodzony w czasach Księgi – nie jednej wielkiej jedynej w mieście przepisywanej ręcznie ale urodzony w czasach księgi, która pomnożyła się na książki, książeczki i książkowe poematy i filozoficzne księgi mądrości i książki o niczym i złe książki, które zatruwają..
Ten mój, czas księgi rozmnożył się na księgi lekkie, łatwe i przyjemne. I dobrze – wielość, różnorodność ksiąg, które przeglądają czasy przeszłe i przewidują już przyszłe.
Niestety, co raz mniej ksiąg o tolerancji.
Te księgi tolerancyjne, może i nawet są ale ci co je czytają, sami są co raz mniej tolerancyjni, oczywiście w ramach tolerancji.
Moje czasy – mojej księgi,
wszędzie jej wielość, jak wielość różnych samochodów, idei, myśli a wszystko to w księgarniach, marketach i na ulicy a wszystkie te księgi w różnych stylach, językach i obrazach.
I fałszywe księgi i księgi teorii, które nigdy nie powinny się pojawić, bo są przeciw ludzkości.
To mój świat – świat mojego dzieciństwa, urodziłem się i żyję w magicznej krainie książek, która się rozrosła rozniosła, rozprzestrzeniła i opanowała cały świat.
Kolejna po erach…
Era książki.
Ach te moje książki w moim świecie, powoli wysychają a nawet wymierają, stają się jak ostatnie gatunki zwierząt i roślin i niedługo już będą pod ochroną i w rezerwatach.
Ja…
Ja bardzo lubię czytać książki, mieć je w ręce, na kolanach jak jadę autobusem albo pociągiem albo w parku na ławce i nad rzeką a nawet na plaży, by sobie czasem lekko po – czytać.
Zawsze byłem przekonany, że mój świat książek, nigdy nie zginie, bo one tak pachną, szumią i szeleszczą i są takie w dotyku jak mech w lesie albo trawa na łące.
Jak można się pozbyć tych sensualnych wrażeń.
Nie, książki nigdy nie znikną, mówiłem sobie i innym, bo każdy kto kiedyś poznał świat książki i wszystko co z tym światem książek się wiąże i przy książkach wokół jest, będzie chciał wrócić do tego świata ducha i tych sensualnych wielowymiarowych wrażeń.
Aż tu pewnego dnia, może to było rano po przebudzeniu a może później przy kawie…
Zdałem sobie sprawę, że mój syn i jemu wiekiem podobni, nie znają tak głęboko, tak na fest tego książkowego smaku, tego książkowego świata tej metafizyki w głowie i tej magii.
A ci młodzi, którzy już przyszli po moim synu – synku to już naprawdę tego sensualnego metafizycznego smaku świata książki nie znają.
LAP – TOP
LAP – kolana
TOP – szczyt wierzchołek.
Teraz tylko LAPTOP.
Dla mnie, gdy czytam książkę na kolanach, w ręku, w fotelu to tak jak bym sam, tę książkę stwarzał.
A jak teraz pokolenie bardzo młode ma wrócić, do smaków dzieciństwa, gdy nie zna tych smaków książek, jak wrócić do smaku, którego się nie poznało.
Bo się książki, księgi, książeczki w twardej lub miękkiej okładce na kolanach w autobusie nie czytało i szeleszczących kartek nie przekładało.
Teraz się śpi z laptopem a nie z książką.
Teraz na Lap Topie – laptopy…
Laptopy, które dzieci dostają, tuż po urodzeniu, na komunię, urodziny, imieniny, pod choinkę, za dobre wyniki w szkole, nowe modele audiobooka, smartfona, które się nosi w kieszeni…..
Laptop z którym się śpi w łóżku, laptopy, które zamiast lampki nocnej słabo świecą ale oświetlają cały Ekran -Screen.
To jest świat młodych laptopowych, smartfo-nowych, e-bookowych ekranów i ich czytelników.
Nastąpiła Nowa Era – pojawił się lodowiec podpłynął i książka musiała się zmienić i wpłynąć z lodowcem w ekrany, by nowym innym życiem już żyć.
Młodzi nie wrócą do książek bo ich nie znają.
Czy to źle?
Ewolucja – bo świat jakikolwiek jest – czasem okey a czasem nie… Ale…
zawsze jednak do przodu idzie, morderczo, tragicznie ale niestety rzadko kiedy spokojnie i po ludzku.
A my wracajmy do księgi, patrzmy jak było i uczmy się historii z historycznej księgi.
Te dni już nie powrócą…
Bo nie można wrócić do smaków których się nie poznało.
Nasze dzieci i wnuki nie wrócą, to powoli czas przeszły…
Książki jak drabiniaste wozy z metalowymi obręczami na kolach i dorożki na polnych obłoconych mokrych drogach i na brukowanych granitową kostką ulicach znajdą się w muzealnych salach, jak teraz stare telewizory, radia, kamienne nożyki i młotki i tak wiele innych rzeczy, sprzętów i żelazek na pa – rę i duszę.
Książki, których czas jeszcze nie prze-minął.
Więc…
Zostają muzealne sale by popatrzeć jak było i tylko kolekcjonerzy na giełdach staroci będą na książki polowali.
Za szkłem w gablocie – moja księga życia.
W interdyscyplinarnym muzeum, gdzie ze słuchawkami w uszach w różnych językach świata dociera do mnie głos przewodnika niestety nie – żywy. Głos jak strumień, głos, którego źródło mam w kieszeni. Taki mały czarny plastikowy – prost0 – kącik z guziczkami w różnych kolorach co sam mówi w różnych językach, jak taki malutki niby smartfonik.
I ten nie – żywy głos przewodnika mówi mi o umarłych książkach i o tych, które jaszcze gdzieś jak ostatnie słonie żyją w rezerwatach historii i są jeszcze w świecie, którego już za chwilę nie ma.
Bo czas minął bo nowa ER -RRA, bo lodowiec…
I książki będą żyły jak dinozaury i myśli przywódców religijnych i święte przykazania i te Tory, Kale vale, buddyjskie mantry i biblie wszystkich religii świata…
Bo jeszcze żyje Świat
jeszcze jest czyste powietrze
jeszcze jest woda
jeszcze nie Zatopiony Ląd.
A już
LAP i TOP