01.01.2021 PIĄTEK
I stało się, kolejny Nowy Rok, jestem w Nowym Roku – żyję…
Jest taki czas, czas młodości w którym o tym czy się dożyje do Nowego Roku – nie myśli się…
I jest taki czas, czas starości w którym się myśli – czy się dożyje…??
Ja już jestem w tym drugim czasie – w czasie – czy dożyję?
Czy martwię się tym i jestem zgorzkniały, że jestem w tym drugim czasie ?
Nie, nie martwię…
Ale, ale
Na pewno się cieszę, że dożyłem…
Kolejny Nowy Rok i świadomość, że inni już go nie mają, nie dożyli, to smutne…
Od kilku lat piszę w Nowy Rok kilka słów, na tym moim nieregularnym blogu.
Nieregularnym?
No tak, bo nie mam żadnych ram czasowych, które mówią mi
Ryś,
pisz regularnie raz w tygodniu, albo dwa albo trzy albo codziennie… może kiedyś tak się zdarzy ale teraz to nie wiem?
Tak jak nie wiem, co się zdarzy za chwilę i tu nie wyróżniam się, bo nikt z nas nie wie, co się zdarzy – za chwilę.
To jedna z wielu równości, która łączy mnie z Wami i wszystkimi ludźmi, na świecie, że się nie wie co będzie, dalej, za chwilę.
A jakie są inne równości, które nas łączą mnie i was, nie wiem… nie szukałem, nie badałem.
Może taką małą równością jest to, że słyszę teraz a jest dokładnie 01.01 2021 godz 17:00 jak strzelają i wylatują w powietrze wciąż sztuczne ognie i jest teraz na pewno jakaś mała grupa, która te wystrzały i ognie sztuczne słyszy i jest jeszcze mniejsza grupa, która te wystrzały i ognie widzi i słyszy!
To nas łączy to słyszenie i widzenie.
Co pisałem dokładnie rok temu 01.01 2020?
A co dwa lata temu a co trzy lata temu. Nie pamiętam!
Na pewno jakieś noworoczne, refleksje, które w Nowym Roku zawsze się pojawiają i prawdopodobnie powtarzają.
Tak -myślenie Nowo i Staro Roczne, łączy nas, bo wszyscy na świecie, no prawie wszyscy w różnych swoich językach, dialektach, politycznych systemach, myślimy, jaki ten Stary rok był a jaki będzie ten Nowy ?
A pro po, czy stary Rok, który minął, można nazwać starym? Przecież ma tylko rok!
Taka sobie bezmyślna – prosta myśl.
Jaki będzie ten Nowy Rok?
A co myślą ci co roczki i w innym miesiącu mają i w innym miejscu obchodzą i na innym kontynencie albo ciepłej wyspie, co nas łączy, ich z nami, gdy ot na przykład mieszkamy w jednym bloku, mieście lub na tej samej ulicy, co nas z nimi łączy. A plemiona nieodkryte, ktore żyją w nieodkrytej ziemi, co myślą 01 stycznia Nowego Roku?
Zawsze staram się szukać tego, co łączy ale – to tak trudno, bo łatwiej znależć to co dzieli.
Dziwne, szukać tego co łączy… to chyba przeciw naturze…
My ludzie, wszystkie nasze plemiona, rasy, narody, mimo, że wciąż mówimy o jedności – wolimy być podzieleni, bo wtedy jak się podzielimy, to ktoś musi być lepszy a ktoś gorszy. I zawsze jest tak, że ci po drugiej stronie są gorsi od nas i wtedy – jest fajnie i ustalone są już granice i reguły i podziały!
Bo oni są, po złej stronie, mocy. Nie potrafimy się różnić, dzielić, będąc wszyscy w tej jednej ludzkiej naszej, wieloetnicznej grupie. I nie-potrafimy, różnić z różnymi plemionami, rasami, narodami, ideami… rozsypanymi na rożnych kontynentach.
A czy ja, tak naprawdę, nie dzielę się, nie oddzielam od innych, nie dzielę – na siebie i ich – tych innych, tamtych – kolorowych, bezideowych i tych z kulturą, która jest inna niż moja no i oczywiście gorsza i wszystko inne gorsze, czy ja nie udaję, że toleruję?
Dzielę na ciepłe kontynenty i zimne i tłumaczę, że jednak oni z tych ciepłych albo zimnych albo kolorowych nie potrafią jeść łyżką i widelcem i do tego jeszcze bekają? Nie dzielę siebie – na umiarkowanych a przez to mądrych, mądrzejszych i tych nieumiarkowanych, głupszych?
W Nowy Rok, byłem na cmentarzu…
Odwiedziłem Basię, zapaliłem świeczki każdemu z leżących i śpiących w rodzinnym urnowym grobie ale zawsze jakoś tak mi się wydaje, że zapalam świeczki tylko Basi.
Połączyłem się z Basią, nad grobem. Połączyłem się myślami i pomodliłem.
Wierzący nad grobami się modlą.
A ateiści nad grobami?… przecież też przychodzą w Nowy Rok do swoich już w ziemi.
W ich sercach tak jak w naszych a może nawet w duszach zmarli są nadal…
Więc łączą się ze swoimi w ziemi, duchowo nad grobem, bez krzyża, bez modlitwy.
Tak więc łączą sie po swojemu ze swoimi.
I tak na cmentarzu ateiści i my wierzący i agnostycy i gnostycy i żydzi i buddyści i wszyscy inni, łączymy się ze swoimi zmarłymi.
To czemu my wszyscy, nie możemy się połączyć ze sobą, za życia.
Zacznijmy się łączyć na początek na cmentarzach, nad grobami naszych przodków w cmentarnej ciszy.