DZIENNIK Z NAD – MOJEGO BIURKA

Poniedziałek 23.11.2020

Pan listonosz rano.

Panie Rysiu poczta, coś z wodociągów i jakiś list z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.

O cholera myślę, to chyba mandat.

Panie Dawidzie czy to może być mandat?

Tak może być panie Rysiu, może być ale niech się pan nie martwi tam wszystko jest napisane co i jak. I na pewno jest zdjęcie pana samochodu i wszystko co dalej robić.

Wodociągi odkładam, bo wiem co z tym robić i jak płacić albo przelewem albo na nóżkach trzeba iść do kasy co robię często, by  po prostu się przejść – ruch to zdrowie.

Otwieram – Główny Inspektorat Transportu.

Jest dobre, bardzo wyraźne zdjęcie mojego samochodu – czarna elegancka skoda fabia, staruszka ponad dziesięcioletnia i kilka kartek drobnym maszynopisowym  druczkiem …

… że przekroczyłem prędkość zamiast 50 na godz to 71…

Pamiętam jak błysnęło w Mokrzeszowie….

Pamiętam, że pomyślałem, co to – radar?

Mandat?

Nie – nie boli mnie ten mandat, boli mnie, że  to wszystko stało się tak jakoś przez przypadek.

Jechałem do Opola do mojej mamy na grób, zamyślony i że tak powiem w śmierci i myślałem nad sensem życia i nad czasem spędzonym w Opolu z moją mamą, moim bratem Tadziem i że za jakiś czas będę musiał pójść na grób Mojej żony Basi bo 01. 11 cmentarze były zamknięte.

Nie raz jechałem tak,  jak każdy kierowca, który czasem świadomie przekracza prędkość, bo się spieszy albo jeszcze inne coś tam – ale nie tym razem. To oczywiście niczego nie tłumaczy ale… jakoś jednak boli.

No cóż radary to maszyny nie mają duszy, gdyby to był policjant to jakoś bym  się wytłumaczył i nawet gdybym mimo to ” dostał mandat” to bym go spokojnie przyjął, bo miał bym świadomość, że się wygadałem…

Ale radar ze mną nie porozmawia, mamy inne języki albo inaczej nie mamy ich wcale, nie mamy niestety wspólnego języka…

I jeszcze okazuje się,  że on ten radar ma bazę na te mandaty  swoją kwaterę Główną  w Raszynie a nie w Wałbrzychu, to co on może wiedzieć co się działo ze mną o godz. 12:34:45  09 – 11 2020 w Mokrzeszowie.

Robot maszyna – Bot.

I, żeby można było od razu zapłacić i cyk!

Nie, nie można trzeba wypełniać mnóstwo formularzy i wysyłać tam i z powrotem i czekać…

Czy maszyny zbawią świat, czy są potrzebne czy z maszynami oszczędzamy czas?

Nie,nie oszczędzamy, może maszyna oszczędza ale  nie ja – ja będę musiał pisać i wysyłać i przyklejać znaczki i iść na pocztę i patrzeć na blankiet czy mandat nie jest fałszywy na fałszywym papierku, bo każą uważać, bo zdarzają się fałszywe!

Później przy śniadaniu…

Szi-t nie mam już lekarstw na cholesterol..

A jak nie masz lekarstw na cholesterol to on może nagle szybko podskoczyć i nagle bach, coś ci zatka jakąś żyłkę i kaplica.

Przez tą pandemię wszystko z tymi lekarzami i wizytami jakjoś się pomieszało i myślałem, że jeszcze mam lekarstwa !

Do apteki, może uda się coś załatwić.

Pani magister słucha mojej cholesterolowej opowieści.

Daje mi lekarstwo i prosi, bym jak dostanę receptę, bym wszystko na cito uregulował!

Pani magister zna życie, rozumie co się do niej mówi . Człowiek, nie maszyna.

Radary nawet najlepsze nie są w stanie tego pojąc.

21 wiek i maszyny.

Tak się zastanawiam, – czy naprawdę ułatwiają życie…???

 

A wieczorem rozmowa telefoniczna z Kubą moim synem…  rozmowa… wygaduję się i już spokojnie i mogę iść spać z nadzieją, że jutro żaden radar nami, mną nie zawładnie…

Na drugi dzień

Szanowny Panie Fotoradarze…

 

Piszę do pana mimo, że wiem, że jest pan maszyną ale wiem również, że pomagają panu – ludzie, być może jakaś miła pani lub pan, którzy, mówią, takim językiem jak ja.

Tak więc…

Szanowna Pani lub Panie koleżanko lub kolego Pana Fotoradara.

Dzień 09 -11 -2020, godz 12:34:45

był dla mnie bardzo trudny, po czasie okazało się również bardzo przykry, bo dostałem mandat.

Tak wiem, przekroczyłem prędkość, na drodze którą jeżdżę ponad 35 lat i nigdy nic podobnego do tej pory mi się na tej drodze mi sie nie zdarzyło. A tą – tę drogę, mogę powiedzieć – znam na pamięć!

Tak jechałem zamyślony i po prostu smutny. Tak – wiem to mnie nie usprawiedliwia, wręcz odwrotnie, bo trzeba uważać na drodze zawsze.

To jednak teoria a życie prawdziwe dzieje się tu i teraz.

Jechałem do Opola na grób mojej mamy. Opole to moje rodzinne miasto w którym nie mieszkam już od lat. Tego samego dnia musiałem jeszcze wrócić do Wałbrzycha, zatrzymując się w sprawach rodzinnych we Wrocławiu i zastanawiałem się czy uda mi się odwiedzić rodzinne groby na cmentarzu Grabiszyńskim.

Niestety nie udało się – nie zdążyłem.

Myślałem również o grobach, które muszę odwiedzić w Jeleniej Górze i Sosnowce koło Jeleniej Góry i w Wałbrzychu, gdzie spoczywa od ponad 14 miesięcy moja żona, która odeszła po 8 latach walki z rakiem a ja od tego czasu jestem sam.

Jak to wszystko pogodzić w covidovy czas.

Nie piszę tego wszystkiego, by użalać się nad sobą, każdy z nas, ma czasem trudny czas. A covid opanował cały świat i ponad 200 państw i cierpi kilka miliardów ludzi i każdy z nas musi sobie z tym  dać radę i zmieniać swoje plany.

Wiem, że to co piszę nie jest do sprawdzenia to kwestia zaufania, że ja Ryszard Węgrzyn piszę prawdę.

Chcę Ci Również Fotoradarze…

powiedzieć, że nie uważam się za osobę pokrzywdzoną przez los. Opiekując się żoną przez 8 lat nie raz się przekonałem, że inni mają gorzej. Piszę o tym wszystkim tylko dlatego, by pokazać jakie myśli spowodowały, że się zagapiłem !

Chcę powiedzieć wyraźnie, że wiem, że jadąc należy mieć oczy i uszy otwarte.

Piszę o tym wszystkim, bo mam taką potrzebę i gdyby Pan Panie Fotoradarze był człowiekiem a nie Fotoradarem a może nawet policjantem z drogówki i gdyby pan usłyszał tę moją opowieść, to może by pan machnął ręką i powiedział, no niech pan sobie jedzie dalej a ja bym się po prostu  wygadał a nawet gdybym dostał od pana  policjanta mandat to czułbym się tak, po ludzku – po prostu wygadany.

A dlaczego mam smutek i żal?

Bo wiem, że to co się zdarzyło, wynikało z zamyślenia z zagapienia…

Bo wszyscy kierowcy jesteśmy ludźmi i przekraczamy czasem prędkość z różnych powodów.

I takie jest życie… ot taka prosta powtarzana przez nas wszystkich myśl od lat wielu.

Dlatego do Pana napisałem by pan po wiedział.

I teraz jest-mi  już Panie Fotoradarze lżej.

Teraz pan wie jak to czasem jest u ludzi. Zdjęcie samochodu tego, nie opowie, nie opisze, nie pokaże.

W samochodzie jest kierowca, którego na zdjęciu nie widać widać tylko samochód i rejestrację.

A samochód to taka większa maszyna niż Pan. No nie?

Pozdrawiam.

Ryszard zamyślony…

Na trzeci dzień.

Maria Dąbrowska, w trójce czytają jej dzienniki

te dzienniki Marii Dąbrowskiej czytane w trójce są suuuper. Nie wiedziałem, że są aż tak dobre i ta dziewczyna, która je czyta Olga Sarzyńska suuuper  je czyta.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *